Około 1600km linii brzegowej zachęca do aktywnego wypoczynku nad wodą, zwłaszcza, że przez cały rok jest przyjemnie ciepła i czysta. Oczywiście w Angoli tylko przez pół roku Angolczycy jeżdzą na plażę. Przed drugie pół nie jeżdżą tłumacząc się, że jest zimno. Woda ma tylko 24 stopnie, a i temperatura powietrza dochodzi do 28 tylko.
W Luandzie najprościej pojechać na półwysep Ilha de Luanda, gdzie są szerokie i długie plaże, jest bezpiecznie, a wieczorami otwierają dyskoteki, kluby i knajpy zupełnie dla każdego i na każdy portfel. Można też pojechać na jedną z miejskich plaż lub wsiąść w łódkę i popłynąć na półwysep Mussulo, gdzie w zatoce można w poczuć się jak kartofel z zupie. Tam też są knajpy tłukące niemiłosiernie muzykę przez głośniki, ale też spokojne ośrodki wczasowe do poruchania za domem czy też innej formy relaksu.
Można pojechać samochodem na plażę przy klifach, czyli sobie tylko znane miejsce, czy też na Cabo Ledo i plażę surferów lub skręcić trochę wcześniej do Sangano i tu zatrzymać się na dzień lub dwa w eleganckim ośrodku w okresie godów, bo przyjazd z dziećmi lub teściami robi się droższy niż tydzień w Dubaju.