Kiedy dwa lata temu ponad zabierałem się do pisania pracy o rzeczce Rudawce, momentalnie polubiłem księżną Izabelę Czartoryską pomimo tego, że nie po drodze mi z arystokracją, tytulatura książęca mnie bawi, gdyż często za majątkiem i wpływami szło ordynarne chamstwo i pazerność, a dzisiejsi potomkowie arystokratycznych rodów to jeszcze większa karykatura samych siebie- patrz Konstanty Radziwiłł obecny wojewoda mazowiecki czy napuszeni synalkowie wytwornych nazwisk. Czartoryscy dziś to umoczeni w finansową aferę zakupu bohomazów za ciężkie pieniądze przy udziale człowieka z tableta. Ale Izabela miała zdecydowanie więcej zalet: od dawna nie żyje, a kiedy żyła była chuda i była cwana. A my lubimy chude cwaniary nawet z dziobami na twarzy.
Świetność okolic Rudawki nie trwała długo, a po walkach przedrozbiorowych świetność tego słodkiego zakątka stopniowo zanikała, aż w końcu pokryła się trzypasmową szosą szybkiego ruchu i skamieliną budynku Europol Gazu. Dziś nie ma też ani działek, ani Czarnego Dworu, ani Libawskiej, nie ma niczego. Obrazy przeszłości ratują zdjęcia, nie zawsze w dobrej rozdzielczości takie jak moje zatrzymane w stop klatce nagrania VHS, dlatego liczymy, że nasz drogi Marcin Ivo Bagrianow prowadzący facebookową stronkę Żoliborz, Bielany, Powązki - moja miłość dotrze do znacznie ciekawszych zdjęć Rudawkowej okolicy mając za sobą sławę żoliborskiego i bielańskiego przywoływacza wspomnień.